wtorek, 19 lutego 2013

Jestem kibicem i tego się nie wstydzę.

Może nie siedzę w tym za długo ale chciałam napisać trochę i kibicowaniu.  Nigdy bym nie pomyślała, że tak mnie to wciągnie. Od zawsze interesowałam się piłką nożną, chodziłam na mecze ale na "piknika" i przyglądałam się temu "z boku", jakby ktoś mi parę lat temu powiedział, że kiedyś będę stała w młynie nie uwierzyłabym. Aż pewnego dnia koledzy namówili mnie żeby pójść do młyna, zamiast na piknika, z początku nie byłam do tego przekonana ale poszłam i tego samego dnia, wracając z meczu poczułam, że już nigdy na pikniku się nie pojawię. Tego dnia pokochałam tą stadionową atmosferę, pokochałam tych ludzi, pokochałam to że przez ten  czas meczu stajemy się jedną wielką rodziną. Spodobało mi się i tak zaczęła się moja przygoda. Zdarzało się oczywiście opuszczać mecze, bo jednak nie zawsze był czas, po prostu były sprawy ważniejsze ale zawsze w miarę możliwości szłam, bo widziałam, że nie będę tego żałowała. Wiem, że są tacy ludzie którzy bywają na każdym meczu, a inni są tylko na tych ważniejszych, no ale czasami życie stawia przeszkody. Z początku sprzeciwy matki i opinie osób trzecich, bo przecież kibicowanie nie jest dla dziewczyny.... zaczęłam chodzić w barwach, zaczęliśmy wychodzić z osiedla grupą ok. 70 osób drąc mordę pod moimi oknami ale z czasem chyba matka do tego przywykła, dobrze że nie wie jak wygląda młyn i sytuacje po meczach, spiny z psami i z żydami.
Od razu przypomina mi się sytuacja z roku 2009r kiedy to na derby panowie z wąsami nie chcieli nas wpuścić na stadion, jednak nie byli świadomi do czego doprowadzą. No ale i tak wszystko poszło na tych "złych" kibiców, "chuliganów" i  "bandytów" :) W takim kraju właśnie żyjemy... ale może o tym kiedy indziej, zresztą kto ma wiedzieć ten wie co i jak.  Awans mojej drużyny do III ligi i kilkakrotna zmiana trenera, który zdołał nas utrzymać w tej lidze też jest ważnym wydarzeniem w historii klubu. Wracając do młynu- czasem zorganizowany, czasem spontan, czasem piękne oprawy, czasem jeden, dwa transparenty, czasem piękne race, za które dostajemy zakazy stadionowe, bo pirotechnika nadal jest nielegalna...łatwiej złapać kibica za odpalenie jednej racy, niż łapać np. gwałciciela, tak łatwiej... no ale to w końcu  Polska. Kontynuując - każdy mecz ma swój własny urok, jednak ja wole te ważniejsze, kiedy przyjeżdża dużo fanatyków drużyny przeciwnej i można się wyżyć, cały młyn rozpierdala agresja, na meczach mniej ważnych można pośmiać i trochę się zintegrować. Kocham tą atmosferę i tych ludzi i czekam na pierwszy mecz tego sezonu! :) Trochę namieszałam w tej notce ale chciałam napisać o wszystkim ale mogłabym pisać do jutra i tak by mi czasu nie wystarczyło :)   Mimo, że to Polska, kraj, w którym nie ma sprawiedliwości i każdy kibic za pójście na mecz może zostać uznany za przestępce pozostaje mi się cieszyć, że obrałam taką drogę i ten właściwy klub!
 Ten blog, jak i każdy mój inny tutaj będzie pisany anonimowo. Piszę bardziej dla siebie ale jak kogoś to zainteresuje to będzie mi bardzo miło. 
Na koniec zdjęcie szalikowców Wisły Kraków, coś pięknego :)




Stadion nasza świątynia, to nasz dom, to nasz Eden
Nie zrozumiesz, jeśli tego nie poczułeś
Dla tych których nie ma z nami, dwa palce wznoszę w górę !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz